środa, 14 grudnia 2011

Słowo się rzekło....

No właśnie słowo się rzekło i potem człowiek musi sobie w brodę pluć. Zapowiedziałyśmy, że następny post będzie o tym jak zrobić lampę z butelki i potem nie mogłyśmy napisać o niczym innym- takie jesteśmy słowne.
I tak nie było nas znowu trochę w przestrzeni.
Ale wreszcie udało się zrobić wszystkie potrzebne zdjęcia i bez żadnych dalszych zwłok niniejszym przechodzimy do meritum sprawy.

Lampa z butelki:

1. Po pierwsze  trzeba znależć fajna butelkę. Więc od tej pory pijemy nie to co lubimy tylko to co ma ładną butelkę.


Potrzebny też będzie kabel z włącznikiem 


Oprawka na żarówkę


Można je kupić w sklepie elektrycznym lub markecie budowlanym z działem elektrycznym
Potrzebny będzie jeszcze klosz, który trzeba nabyć najlepiej w internecie bo nie zawsze w sklepach elektrycznych są dostępne.



2. W znalezionej butelce musimy zrobić dziurkę na tyle dużą żeby przeszedł przez nią kabel. Dziurę musimy zrobić specjalnym wiertłem do szkła , jest to wiertło diamentowe. Wiercić musimy wiertarką, która ma niskie obroty ( czyli może wiercić wolno) i wiercimy bardzo powoli na najniższych obrotach tak, żeby butelka nam nie pękła.
Można tez skorzystać z pomocy szklarza lub zaprzyjażnionego dentysty :))




3. Butelkę pokrywamy primerem, zapewniającym przyczepność farby do szkła. My używamy primera firmy Flugger



4. Następnie malujemy butelkę farbą. My robiłyśmy lampę przecieraną więc najpierw malowałyśmy miejsca, które chciałyśmy przetrzeć na brązowo


A potem ostatecznym kolorem, w naszym przypadku to pastelowa orchidea Duluxa


Można też wykonać efekt spękań jedno lub dwu składnikowych też bardzo ładnie wygląda.

5.Pomalowana butelkę ozdabiamy dowolnym wzorem techniką decoupage.
My wybrałyśmy czarno białe grafiki udostępniane często przez dziewczyny na przeróżnych blogach. Ta akurat to nieco zmodyfikowana grafika z bloga Bree.

6.Ozdabiamy też klosz.


Do przyklejenia grafiki używamy medium do tkanin, które jest jednocześnie klejem i werniksem zabezpieczającym i ułatwiającym czyszczenie materiału.


7.Po wyschnięciu butelki przeciągamy przez nią kabel .



8.Podłączamy kabel do oprawki na żarówkę.



Montaż jest bardzo prosty po prostu wciskamy końcówki kabli w dwie przeciwległe dziurki w oprawce . Działa to na wcisk więc jak usłyszycie kliknięcie to znaczy że zadziałało.


9.Teraz dobrze jest wkręcić żarówkę podłączyć do prądu i sprawdzić czy działa.
Jeżeli działa to oprawkę zamykamy i przyklejamy do butelki przy pomocy niezastąpionej Kropelki ( kleju, bo może niektórzy mają inne niezastąpione kropelki :)))).

10.Po wyschnięciu będzie się trzymać. Wtedy zakładamy klosz i lampę mamy gotową.


Mam nadzieję, że wszystko napisałam, a jeżeli nie to jesteśmy do Waszej dyspozycji i chętnie odpowiemy na pytania.

Uff , ale się napisałam. A na przyszłość obiecuję nie obiecywać to może się będziemy częściej spotykać.
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie.

poniedziałek, 31 października 2011

Zaległości i filcowe wytworki

No i tak ten czas leci, że wiecznie jesteśmy w niedoczasie.
Już dawno dawno temu obiecywałyśmy na blogu, że pokażemy meble kuchenne, które przerabiałyśmy dla naszej znajomej. 
Tak prawdę mówiąc to same ich nie widziałyśmy po zmontowaniu tylko w kawałkach.
Ale niedawno odbyło się spóznione oblewanie mebli no i przy okazji mała sesja fotograficzna.
Co my się naprzeklinałyśmy tych ..... mebli,  bo było ich bardzo dużo (około 20 szafek), to jeszcze się strasznie trudno je robiło. Nasza znajoma już bała się do nas przychodzić, żebyśmy nie zaczęły przeklinać też jej. 
No ale teraz efekt jest taki



Naszym zdaniem warto było się męczyć.
W tak zwanym między czasie , odbyły się u nas pierwsze warsztaty filcowania. 
Muszę przyznać, że mnie (Kasi) się ten pomysł średnio podobał  jeszcze parę miesięcy temu, gdyż (jak to ignorantce zupełnej w tym temacie) filc kojarzył mi się z gumofilcami i filcowymi wkładkami do butów.
Ale Justyna od razu miała wizję i kiedy mi naocznie i namacalnie pokazała, co tez można z filcu robić, to popukałam się w czoło nad własną głupotą.
Zajęcia prowadziła nasza zaprzyjazniona specjalistka od filcu - Ola i powstały takie oto wytworki - etui na komórkę i kolczyki. Niektórym wyszło etui na mega komórkę.



Paniom tak się spodobało, że już umówiono następne szkolenie. Tym razem kwiat i dredy cokolwiek to znaczy.
W następnym poście zamieścimy oczekiwanego tutka jak wykonać lampę z butelki, tylko musimy zrobić zdjęcia krok po kroku.
Tymczasem dziękujemy wszystkim, którzy tu zaglądają i zapraszamy do pozostawiania komentarzy, z konstruktywnych uwag też się cieszymy.

Pozdrawiamy Was wciąż jeszcze słonecznie

czwartek, 27 października 2011

Zapach Prowansji

Prowansja od dawna jest obiektem naszych westchnień i mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się podziwiać zachód słońca  nad fioletowymi polami lawendy z lampką dobrego wina, upajając się wszechobecnym zapachem ziół.
 Przy okazji odwiedzania Waszych blogów  i podziwiania pięknych dzieł, które tworzycie ponownie zakochałyśmy się we wszelkiego rodzaju bieleniach, przecierkach i transferach, które nam kojarzą się właśnie z Prowansją.
Nie omieszkałyśmy wypróbować transferów z użyciem nitro. To rzeczywiście niesamowity trik.
Nasza kochana Qrka Domowa zrobiła nam przyspieszony kurs szycia i okazało się że takimi całkowitymi beztalenciami nie jesteśmy chyba , bo powstały takie oto zawieszki na drzwi.


I jeszcze woreczek 

No dobra worek uszyła Qrka, ale my już też uszyłyśmy same tylko nie mamy zdjęcia.
Ale zawieszki są naszej produkcji.
Jak to zwykle bywa, gdy coś robi się przez dłuższy czas, tak też nam znudziły się nasze dotychczasowe wytworki i postanowiłyśmy trochę zaszaleć na biało.
I takie oto są efekty.







Wykorzystałyśmy też grafikę z Malowanego Kokonu



 Do kompletu powstaje jeszcze zegar.




No i jak tak dalej pójdzie to obielimy wszystko dookoła. 
Ale przecież będzie pięknie :))))
Życzymy wszystkim spełnienia marzeń:))))

piątek, 14 października 2011

Los szczęśliwca

Wszystkich, którzy się niecierpliwili i czekali na wyniki candy przepraszamy za stres oczekiwania, ale dzisiejszy dzień minął nam pracowicie na przyjmowaniu w Pracowni gości, piciu kawki, jedzeniu ciasta i miłych rozmowach .
Miło jest zobaczyć , że zaraziłyśmy naszą pasją kilka osób i że takie miłe kobitki do nas chętnie wracają.



Ani się obejrzałyśmy , a tu już wieczór i czas losować szczęśliwego posiadacza lampy różanej. Najpierw jednak chciałyśmy podziękować wszystkim, którzy zechcieli wziąć udział  w naszej zabawie. Dziękujemy za miłe słowa i za to , że zagościliście w naszym kawałku świata. Mamy nadzieję, że zostaniecie tu na dłużej.
Tak więc losowanie się odbyło z całym ceremoniałem




W roli maszyny losującej wystąpiła nasza zaprzyjażniona Qrka Domowa








I wylosowałyśmy .........

 


KARINĘ z Chwili wytchnienia

 

Gratulujemy wygranej i prosimy o przesłanie na maila adresu , na który mamy przesłać lampę.
Wszystkie nasze rozczarowane wynikiem losowania uczennice pocieszamy: JESZCZE TROCHĘ I SAME SOBIE ZROBICIE TAKĄ LAMPĘ :))))
Wiemy od Qry Domowej, że wiele z Was chciałoby tutka dotyczącego lampy z butelki. Niedługo taki zamieścimy na blogu.
Tymczasem życzymy miłego weekendu, a same idziemy dalej świętować .........

niedziela, 9 października 2011

Tańcowała igła z nitką.

Dzisiaj nie będzie o decoupagu i pracowni, bo tak zupełnie na początku było co innego. 
Z moją( Kasia)  przyjaciółką połączyły nas wspólne pasje, a jedną z nich było wyszywanie.
 Na początku, jak pewnie wiele z Was, patrząc na piękne  wzory wyszyte przez zdolne bestie myślałam, że ja tak nigdy nie będę potrafiła  . Więc zaczęłam od wyszycia jakiegoś bardzo prostego hafciku, były to słoneczniki. 


Dziś nie mogę na to patrzeć.

Ja jak to ja, lubię wszystko co ma słuszne rozmiary, a nie jakieś pypciu-rybciu małe, więc pomyślałam: co mi szkodzi dołożyć kilka krzyżyków do wzoru tu i tam. Jak się domyślacie, wazon ze słonecznikami wyszedł trochę mało kształtny, a właściwie całkowicie rozjechany. Moja przyjaciółka  popukała się tylko w czoło, pokiwała głową z politowaniem i kazała mi pruć . No ale jak widziałyście w końcu się udało.
Poza tym orzekła ona, że taka głupia to ja nie jestem i nie będę wyszywać  hafcików małych, tylko zmusiła mnie do wyszycia Arabki .


Przeklinałam ją pod nosem ( to znaczy Arabkę), ale na koniec byłam z siebie dumna.
I tak przez długie wieczory "dłubałyśmy" sobie z moją przyjaciółką- Qrką Domową i powstało kilka innych obrazów malowanych igłą i nitką.





Jest ich dużo więcej, ale nie będę Was zanudzać. Teraz mam trochę mniej czasu na wyszywanie, ale wciąż powstaje coś nowego


Tak więc sentencja na dziś: Warto mieć przyjaciół, którzy pomogą Ci uwierzyć we własne siły i dzielić  z nimi swoje pasje .

Zapraszamy wciąż na candy macie jeszcze tydzień.
Życzymy pięknej niedzieli